Wkrótce po obronie pracy doktorskiej we wrześniu 1977 roku w Instytucie Matematycznym PAN w Warszawie, zostałem adiunktem w pracowni Profesora Juliana Ławrynowicza. Prawie natychmiast otrzymałem od niego propozycję wyjazdu stażowego do USA, na nowojorski uniwersytet centralny CUNY, gdzie miałem pracować pod kierunkiem profesora Lipmana Bersa.
Do Stanów wyleciałem z Warszawy w połowie września 1978 roku. Zamieszkałem u bliskiej rodziny w Mahwah, New Jersey, około 40 km na północny zachód od Nowego Yorku. Tamtego roku amerykańska jesień była wyjątkowo ciepła. Nocą głośno grały świerszcze, wokół unosił się zapach dojrzewających winogron, a okalające miejscowość zalesione wzgórza przybierały już pierwsze, jesienne barwy. Był to znak, że zaczyna się niezwykle kolorowa amerykańska jesień, zwana Indian Summer.
16 października, po powrocie z Nowego Yorku, spacerowałem z dwoma kuzynami po dużym przydomowym ogrodzie, który został założony prawie sto lat temu przez naszego wspólnego przodka i odważnego emigranta – Jana Zająca. Trzymając w dłoni szklaneczki Manhatan Drink, spędzaliśmy miło czas w oczekiwaniu na tradycyjny rodzinny obiad, który zaczynał się zwyczajowo o godzinie osiemnastej. Nagle z ganku domu usłyszeliśmy rozdzierający głos kuzynki Elaine, która biegła do nas, krzycząc:
– Joe, Joe, come quickly because they have elected a new pope in the Vatican and he is the cardinal from Krakow. We just can not understand what it is called. You should know his name! You know who it is.
– Of course I know. If it is cardinal from Krakow, it is definitely Cardinal Karol Wojtyła, I am sure of that – odpowiedziałem rozgorączkowanej kuzynce Elaine, która nie potrafiła poprawnie wypowiedzieć po polsku nazwiska Wojtyła, dziwnie je przekręcając.